Wokół naszych sklepów stacjonarnych i drogerii internetowej krąży dobry duch – duch Pigmentu. Kto znajduje się pod jego urokiem? Skąd się wziął, jaki jest i co jest w drogerii ważniejsze niż cyfry, wykresy i tabele?
Duch Pigmentu – czym on właściwie według Was jest? Jak go rozumiecie?
Tomek Marzec: Nie mają go ci, którzy nie są w Pigmencie 😉 Ci, którzy nas odwiedzają, myślę że go czują i mam nadzieję, że zarażają się nim.
Artur Dygas: Ten duch siedzi w nas samych – jest to nasz sposób działania i myślenia. Pigment to wolność, swoboda wyboru, szacunek do innej osoby, miłość do kosmetyków i pomoc zwierzętom. Ten duch najbardziej wychodzi od Tomka, to on jest wizjonerem, nadaje Pigmentowi kierunek i kształt.
Ostatnia, halloweenowa witryna Drogerii Pigment przy ul. Długiej – „dobre duchy” są u nas stale 🙂
Jak nazwać to uczucie?
Jola Stelmach: Na pewno jako ciepłą atmosferę, życzliwość w stosunku do Gości, którzy nas odwiedzają, ale też w stosunku do współpracowników – czy jesteśmy dla siebie pomocni, koleżeńscy, czy się wspieramy.
T.: I jeszcze pasja do tego, co robimy. I profesjonalizm, dyscyplina w pracy! To jest taki spirit, iskrzenie – musi zaiskrzyć między nami. Każdy wkłada tutaj swoją cząstkę.
J.: Chodzi o to, by nadawać na jednej fali. Często pamiętamy również o osobach, których już dziś z nami nie ma – one też dużo wniosły.
A.: Szukamy osób, które mają zamiłowanie do branży i do drugiego człowieka – w szeroko rozumiany sposób.
T.: Zależy nam na osiąganiu celów we współpracy, a nie w dyktaturze czy jako założyciele i pracownicy osobno.
Co jest niezgodne z tym duchem?
J.:Na pewno brak sympatii do zwierząt – dokuczanie im, okazywanie niechęci, złe traktowanie, na to nie możemy się zgodzić. I robienie krzywdy innym ludziom.
T.: Dla mnie również ortodoksja w poglądach, na jakikolwiek temat. Jeśli już ktoś jest ortodoksem, zmiana poglądów na jakikolwiek inny temat może być trudna. W każdym innym przypadku zmiana myślenia jest możliwa, a głowa otwarta na współpracę i inne możliwości. Niezgodne z duchem Pigmentu jest też lenistwo.
J.: I stawianie siebie wyżej nad innymi czy brak tolerancji w wielu tematach.
Skąd właściwie wzięła się nazwa Pigment?
T.: W 2010 rozmawialiśmy w domu z koleżanką, ona w pewnym momencie wspomniała, że chciałaby mieć swoją grupę artystyczną o nazwie Pigment. Koleżanka miała rzadką cechę – czuła kolory całą sobą (była synestetką). Kojarzyła je z kształtami i zapachami oraz umiała opisać je w unikatowy sposób. Później zapytałem, czy mogę skorzystać z tej nazwy. A ona na to, że będzie się z tym świetnie czuć. Tak powstała nazwa dla istniejącego już od lat sklepu na Jerzmanowskiego. Później Pigment zmienił się w spółkę i powstał jako sklep na Długiej, a następnie na Karmelickiej.
Remont Drogerii Pigment przy ul. Karmelickiej przed otwarciem – tutaj zaczątek obecnej lady sklepowej 🙂
Otwarcie Drogerii Pigment przy ul. Karmelickiej, 2017 rok
Otwarcie Drogerii Pigment przy ul. Karmelickiej, 2017 rok
Co robilibyście, gdyby nie Pigment? Jakie mieliście plany wcześniej, po skończeniu szkoły, a jeszcze przed Pigmentem i przed wszelkimi kosmetykami? 😉
J.: Ja prawie całe życie spędziłam z kosmetykami. Byłam konsultantką, prowadziłam sprzedaż kosmetyków z katalogów, ale miałam też 3-letni epizod w wypożyczalni… kaset wideo. Mogłabym też pracować ze zwierzętami, np. w schronisku.
T.: Ja z Tobą! Myślałem kiedyś o pracy w ZOO lub właśnie w schronisku – i takim „slow life”.
A.: Podobnie jak Jola, również sprzedawałem kiedyś kosmetyki z katalogów z siostrą, chociaż to ona głównie ciągnęła z tego profity. 😉 Ja tuż przed etapem beauty i innych sklepów kosmetycznych byłem zagranicą przez 2 lata. Po powrocie szukałem dla siebie nowego miejsca – rozważałem kilka różnych miejsc, dostałem m.in. pozytywną odpowiedź z salonu sprzedaży telefonów komórkowych i z salonu z dywanami, ale to do kosmetyków ciągnęło mnie najmocniej. Na początku nie wierzyłem, że mogę tam się dostać – myślałem, że to branża zabezpieczona przez kobiety. Zacząłem od drogerii w Galerii Echo w Kielcach.
T.: U mnie to zawsze były kosmetyki i handel. Od strony dziadków ktoś zawsze czymś handlował, jak nie meblami, to mięsem, itd. Kosmetyki mnie wciągnęły, dla poprzednich drogerii, w których pracowałem, zrobiłem bardzo dużo, nie wychodziłem z pracy.
J.: Nawet w nocy myślał, jak poprzestawiać regały, ustawić strefę wellness, wprowadzał wiele innowacji, w tym np. makijaż wykonywany na modelkach w witrynach sklepowych, na żywo.
Wnętrze Drogerii Pigment przy ul. Karmelickiej, 2019 rok
Czego Waszym zdaniem brakuje na polskim rynku kosmetycznym?
T.: Rozsądku! 😉
J.: Innowacji – ale nie rozumianej technologicznie, tylko w podejściu do Gościa.
T.: Przede wszystkim brakuje wartości, panuje walka cenowa. Zresztą, ja nawet nie lubię słowa „walka”. Jeśli wartości nie będzie, będziemy „zabijać się na ceny”.
Jaką markę przyjęlibyście w Pigmencie nawet od jutra, bez wahania?
J.: Im więcej człowiek testuje, tym ciężej go zaskoczyć.
T.: Dobre produkty, o wyjątkowych właściwościach i zgodne z naszymi wartościami. Chętnie poznałbym żele pod prysznic, które uwiodłyby mnie zapachem. Praktycznie wszystkie, które mamy w ofercie już przetestowałem! 😉 Racjonalizm, funkcjonalność i dobro – to wartości, którymi mogę się kierować przy wyborze.
A.: Na początku zachwycałem się każdą marką, która była nowością. Teraz zafascynować mnie może marka, która od A do Z jest spójna, pasuje do nas, interesują mnie też składy. Pozyskujemy takie marki na bieżąco. Wprowadziliśmy choćby The Ordinary i Ministerstwo Dobrego Mydła.
J.: W sumie, jak się tak zastanawiam, to Kevin Murphy. Nie dość, że z produktami świetnej jakości, to jeszcze zgodna ideowo z nami, mimo, że naturalną marką nie są. Takie marki chętnie powitamy u nas.
T.: Kevin Murphy produkuje w obiegu zamkniętym, bez szkody dla środowiska i z szacunkiem dla przyrody, zwierząt i ludzi. Mają panele słoneczne, opakowania z recyklingu, własną oczyszczalnię ścieków. Takie podejście nam imponuje.
Wnętrze Drogerii Pigment przy ul. Karmelickiej, 2019 rok
Drogeria Pigment jest rozpoznawalna na mapie Krakowa, ale nie tylko. To spore osiągnięcie dla marki, która nie jest sieciową, światową korpo-drogerią. Zdradzicie plany na najbliższą przyszłość?
J.: Chcielibyśmy, by w przyszłości więcej ludzi dzieliło nasze wartości – zarówno wśród współpracowników, jak i Gości Pigmentu.
A.: Będziemy uważnie słuchać sugestii naszych Gości, bo robimy to wszystko przede wszystkim dla nich.
T.: Zależy nam na stworzeniu jak najlepszych warunków pracy u nas w środku, by każdy mógł się u nas doskonalić w swojej działce. Chcielibyśmy rozwijać obsługę i otworzyć jeszcze kilka sklepów stacjonarnych w innych miastach, ale nie mamy ambicji rządzić całym światem. Nie chcemy być korporacją branży beauty.